powrót do   strona główna   Ludwik Wiszniewski

"SMOK-SKOK" bajka autorstwa Ludwika WISZNIEWSKIEGO.

 

seria wydawnicza:

ZAJMUJĄCE CZYTANKI NR 380

 

LUDWIK WISZNIEWSKI

 

SMOK-SKOK

BAJKA

 

1922

WYDAWNICTWO M. ARCTA W WARSZAWIE

POZNAŃ=LWÓW=RÓWNE=LUBLIN=ŁÓDŹ=WILNO

SMOK-SKOK

(W ciemnym borze, pomiędzy niedostępnemi bagnami, na wysokiej górze, stoi potężny zamek. W nim mieszkali kiedyś Król - Mól, Królewna - Rzewna i ich słudzy. Na zamek ten napadł raz groźny Smok-Skok. Królewnę uwięził, a króla wraz ze służbą chciał zjeść. Pochowali się przeto wszyscy, gdzie kto mógł. Dopiero przed wieczorem, kiedy już słońce miało zajść, powychodzili z ukrycia i zebrali się przed bramą zamczyska).
  HALABARDNIK - (chłopisko tęgie, nos czerwony, czupryna ruda, a buciska?... ogromne, ogromne! Wchodzi ostrożnie na palcach, ogląda się boja źliwie na wszystkie strony).
- Cyt!... Czy niema tu Smoka?... Czarta - Skoka, pożeracza, obdartusa, zerwiłba?... Niema?... To dobrze, to doskonale, to pięknie! Widocznie mnie się zląkł!...
                                                                  (Wywija halabardą i śpiewa).
                                                                           Jestem Halabardnik,
                                                                           Tak mnie każdy zwie!
                                                                           Smoka się nie boję,
                                                                           Z niego sobie kpię!
                                                                           Tu - pu, tu - pu, tu - pu
                                                                           Łu - pu, cu - pu - łup!...
                                                                (Przerywa  śpiew i nadsłuchuje).
                                                                                    Oj, Smok!...
(Kryje się do przewróconej beczki, która pod  murami zamczyska leżała już od kilkunastu lat, pozostawiona tam po jakiejś libacji wojennej; na scenę wchodzi Hajduczek w czerwonym  fraczku).
  HAJDUCZEK (szeptem). Tu ktoś jest!... Słyszałem krzyk. Może to duch zjedzonego króla, ale pewniej - Smok!...
  HALABARDNIK (wyskakuje z beczki). To ja, Hajduczku!
  HAJDUCZEK. A, to ty?... Jak się cieszę! Myślałem, że oprócz mnie, wszystkich pożarł Smok. Okazuje się tymczasem, że najodważniejszy z Halabardników pierwszy uciekł za mury.
  HALABARDNIK (obrażony). Łeb ci utnę, rozłu pię, na miazgę porąbię!...
  HAJDUCZEK.    Aj, tu ktoś idzie!...
  HALABARDNIK.    Pewnie Smok, uciekajmy.
                                                                           (Chowa się do beczki).
  HAJDUCZEK. To ci zuch! Ja zażartowałem, a on w mysią dziurę już wlazł!
  HALABARDNIK. Tak?... To ja cię nauczę, co to znaczy ze mnie żartować!
Cyt! Słyszysz?... Teraz naprawdę Smok tu biegnie.
                                   (Kryją się; na scenę wchodzi Klucznik   królewski - stary, niedołężny).
  KLUCZNIK (mówi do siebie). O biedny, biedny stróżu potężnych bram! Źleś bronił zamku i jego wrót, źleś bronił króla i jego trzody- z głodu i chłodu umrzesz teraz!... Aaaa!...
(Bije z wielkiej rozpaczy głową o mur ł wyrywa sobie włosy, których zaledwie kilka posiada na swej łysej głowie).
Utop się! Powieś się! Daj się Smokowi rozszarpać, ciuro zaspany!
  HALABARDNIK i HAJDUCZEK (już dawno wyszli z ukrycia i przedrzeźniają ruchy starego). Cha-cha-cha!
  KLUCZNIK (rozgląda się).    Czy tu kto jest?...
  HALABARDNIK i HAJDUCZEK (znów się kryją).
  KLUCZNIK. E, zdawało ci się, niedołęgo stary! Jużeś do niczego, do niczego!...
(Kiwa się długo, co widocznie działa na niego uspokajająco; poczem klopie się po brzuszku).
No, no, uspokój się, wierny sługo, dosyć już tego łajania. W swojem życiu tyle wylałeś łez, tyle straciłeś w utrapieniu drogocennych włosów, że koniec końcem i pożałować cię trzeba... Tylko nie pojmuję, jakim sposobem do zamku wlazł Smok - Skok... Na skrzydełkach, na skrzydełkach widocznie!... Sprytna bestja!... Wpadł do zamku, szast-prast i... króla niema! Caluśkiego połknął Smok! A ty, stary, coś wtedy robił?...
  HALABARDNIK i HAJDUCZEK (jak poprzednio). Uczyniłeś ze względów strategicznych odwrót, przyjacielu!
  KLUCZNIK.    A, to wy?...    Zażyjcie tabaki.
(Wyjmuje z surduta tabakierkę, owiniętą w dużą czerwoną chustkę i z rozkoszą zażywa tabakę).
A teraz, moi drodzy-apsik!... pomyślmy -apsik!... jak przepędzić Smoka z zamku - apsik!!...
  HALABARDNIK. Cicho, dziadu! Uspokój się! Jeszcze tu Smoka na swoje i nasze nieszczęście sprowadzisz!
  HAJDUCZEK.    Cicho, dziadu! uspokój się!...
  KLUCZNIK.    Apsik!
  HALABARDNIK.    Łeb ci utnę...
  HAJDUCZEK.    l zasolę...
  KLUCZNIK.    Apsik!
  HALABARDNIK.    Chryste Panie!
  HAJDUCZEK.    Smok nas zje...
  KLUCZNIK.    Apsik!
  HALABARDNIK.    Co z nim zrobić?
  HAJDUCZEK.    Tnij toporem!
  KLUCZNIK.    Zaraz, zaraz... ap... ap... apsik!
(Kicha tak głośno, że omal wszystko nie poprzewracało się do góry nogami).
  HALABARDNIK.    No, nareszcie skończył.
  HAJDUCZEK.    Skądżeś się tu, dziadu, wziął?
  KLUCZNIK.    Spadłem z nieba.
  HALABARDNIK.    Porzuciłeś króla w biedzie!
  HAJDUCZEK.    O, niewdzięczny!
  KLUCZNIK.    A wy co?...    Broniliście go odważnie?
  HALABARDNIK.    Własną krwią!
  KLUCZNIK.    Zmykaliście, aż dudniło!
  HAJDUCZEK.    W twojej głowie gruchotało!
  KLUCZNIK (nadsłuchuje).    Cicho, trutnie!...
  HAJDUCZEK.    Leci Smok!
(Słychać szybkie kroki).
  HALABARDNIK.    Aj - aj - aj!...
  HAJDUCZEK.    Aj - aj - aj!...
(Nie zdążyli się ukryć,  gdy wpada pomiędzy nich zadyszany Kucharz - królewski z. nożem w ręce).
  KUCHARZ (gruby, jak baryłka od miodu). O, ratujcie, już umieram!
  KLUCZNIK.    Nie  pleć bredni, toć-żeś zdrów.
  HALABARDNIK.   Jako tur!
  KUCHARZ. Gdzie się skryję, wszędzie za mną goni Smok: do piwnicy - Smok w te tropy, ja na wieżę - a Smok tuż!...
  HALABARDNIK. Nic dziwnego, przecież taki brzuszek to kąsek nielada!
  KLUCZNIK. A tem bardziej, że pachnie winem!
  HAJDUCZEK.    I cebulą.
  HALABARDNIK.    Tęgi brzuch!
  KUCHARZ. O, mój brzuch - o, mój brzuch!... Czem go ja teraz napełnię? Ani mięsa, ani miodu - wszystko pożarł Smok.
  HALABARDNIK. Będziesz z mrówek piekł pasztety.
  HAJDUCZEK. Albo muszki w komarowym sosie.
  KLUCZNIK. A gorzałkę - rosa z kwiatów ci zastąpi.
  KUCHARZ.    Schudnę wtedy.
  KLUCZNIK.   Juźcić, schudniesz!
  HALABARDNIK.    Będziesz cienki, jako brzoza.
  HAJDUCZEK.   Jako patyk w płocie.
  KUCHARZ.    Lepiej, żeby zjadł mnie Smok!
  HAJDUCZEK.    Idzie już, to cię zje!
(Słychać czyjeś ciężkie kroki).
  KUCHARZ.    Aj - aj - aj!...
(Wszyscy chowają się, gdzie kto może, oprócz kucharza, który chce wejść do beczki, lecz się pomieścić w niej nie może).
  HAJDUCZEK (z ukrycia). O, to na pewno Smok, tak ciężko stąpa.
  HALABARDNIK (jak wyżej). Utnę mu łeb, utnę mu łeb!...
  KLUCZNIK (jak wyżej). A ja mu oczy tabaką zasypię.
  KUCHARZ (zrezygnowawszy z ukrycia). A ja te oczy zamarynuję...
(Na scenę wchodzi  Rycerz, w stal zakuty, z lancą, z szablą, w hełmie, na którym powiewa pawi ogon. Wszyscy wyskakują z ukrycia)
.
  RYCERZ. Myślicie, że ja się boję Smoka? Ani tyle!...
(Pokazuje koniec palca).
Raz, dwa!... Raz, dwa!... Mury rozwalę, Smoka zabiję.
  KUCHARZ.    I ja, i ja z panem Rycerzem.
  RYCERZ. Jak śmiesz, pokrywo kuchenna, odzywać się do mnie? Przeszyję cię lancą, brzuch ci szablą rozpruję!... Precz mi z drogi!
  KUCHARZ.    Sługa Waszej Mości!
  HALABARDNIK (do Kucharza). Szkoda, że ci Rycerz w brzuchu dziury nie zrobił!
  HAJDUCZEK.    Popłynęłoby wino.
  KLUCZNIK. Byśmy się rozgrzali, byśmy się popili...
  RYCERZ. A ja z wami, gawiedzią, wina-bym nie pił.
  HALABARDNIK.    Patrzcie  go, Francuzik!
  RYCERZ (maszeruje). Raz, dwa!... Raz, dwa!... Mury rozwalę, zamek zdobędę!
  HALABARDNIK. Jaki zuch, a pozwolił Smokowi Króla zjeść.
  RYCERZ.    Kto tu mówi?   Ja tu pan!
  KUCHARZ.   Ja milczę, jak kapłon zarżnięty.
  RYCERZ. Tylko mi mów! (maszeruje) Raz, dwa!... Raz, dwa!... mury rozwalę...
  HALABARDNIK (przedrzeźnia). A gdy ujrzę Smoka - ucieknę...
  RYCERZ.    Kto tu mówi? Ja tu pan!
  KUCHARZ. Moje usta są nieme, jak ogórki w beczce.
  RYCERZ (napada na Kucharza). Giń marnie!...
(Ale Kucharz już się zawczasu przewrócił).
 
HAJDUCZEK.    Oj, tu biegnie znowu ktoś!
  KUCHARZ.    Leci Smok, leci Smok!...
  RYCERZ. Tak?... Hm!... Nie mogę przecież ginąć w nierównej walce. Odchodzę, abyście nie pomyśleli, że uciekam.
(Kryje się; jednocześnie wchodzą Podskarbi i Mówca)
  PODSKARBI (chudy, zgarbiony). Złota: dwie beczki, dwie skrzynie i worów pięć; srebra: trzy beczki, trzy skrzynie i worów sześć; klejnotów: szkatułek siedem - oto co pożarł Smok!... Pożarł, pochłonął i piekłu dał...
  MÓWCA (zawsze zamyślony). O, tak!
  PODSKARBI. Żal mi, żal - nie Króla, jego przetrawił już Smok; nie królewny - oblubienicą potwora zostanie!... Żal mi, żal - - pieniędzy!
  MÓWCA.    O, tak!...
  HALABARDNIK. Toć to jegomość Podskarbi i Mówca królewski!
  KUCHARZ.    Witamy waszmościów!
  HALABARDNIK. W szczęśliwą godzinę przybywacie. Urządzam pochód na Smoka. Tylko do kompletu was mi jeszcze brakowało!...
  KUCHARZ.   Zamiast z głodu - lepiej w rycerskim umrzeć boju.
  PODSKARBI.    O słusznie! Bardzo słusznie!
  MÓWCA.    Słusznie...
  RYCERZ (wychodzi z ukrycia). Kto tu mówi? Ja tu pan! (maszeruje). Raz, dwa! Raz, dwa! Bramę wywalę...
  HALABARDNIK.    Smoka zabiję!...
  MÓWCA.    Błogosławię!...
  HALABARDNIK.    Komu?
  MÓWCA (bojaźliwie). Już nie, już nie!...
  PODSKARBI. Idźcie i czyńcie, co dyktuje święta sprawa. Nie pozwólcie poczwarze trwonić krwawicę naszą. Król umarł, przeto skarby jego są obecnie naszemi.
  MÓWCA.    O, tak!
  HAJDUCZEK.    Czy słyszycie?
(Słychać czyjeś ciężkie kroki i sapanie).
  HALABARDNIK.   Ktoś tu idzie.
  PODSKARBI.    Czy nie Smok?
  KLUCZNIK.    Sądząc z kroków, jakby on.
  MÓWCA.    Ach!...
(Mdleje).
  PODSKARBI (załamuje ręce, krzyczy). Ratunku! pomocy!
  RYCERZ. Raz, dwa! Raz, dwa! Nie krzycz, ja cię obronię.
  HALABARDNIK.    I ja!
(Staje w pozycji obronnej).
  RYCERZ. Halabardniku, ty pierwszy stań. Twój topór cięższy od mej lancy. (Cofa się i staje za Halabardnikiem). Śmiertelniejszy Smokowi zadasz cios!
  HALABARDNIK. Tobie, Rycerzu, pierwszeństwo. Ja cię okradać z listków wawrzynu nie mogę.
(Staje za Rycerzem).
  RYCERZ.    Stój, głupcze! Ja za tobą stanę.
(Cofa się).
  HALABARDNIK. Co widzę, Rycerzu, łydki ci drżą?
  RYCERZ.   Jaka obelga! Krwi, krwi!...
(Wchodzi, a właściwiej wtacza się król; jest okrągły i rumiany, jak pączek w maśle, na ramionach dźwiga płaszcz, srebrem szyty, a na głowie wysoką koronę; w jednej ręce trzyma berło, a w drugiej olbrzymi miecz, który ciągnie za sobą, a który brzęczy jakby był z blachy).
  KRÓL.    Nie trzeba krwi - wina pragnę!
  HALABARDNIK.    Król!
  RYCERZ.    Król!
  KUCHARZ (z ukrycia). A może to Smok przebrany? Niech dokument pokaże.
  RYCERZ.     Pokaż, królu, dokument!
  KRÓL.     Masz!.
(Rzuca w Rycerza berłem).
  HALABARDNIK.  To król, to król! Nikt tak, jak on, berłem rzucać nie umie.
(Wszyscy wychodzą z ukrycia).
  KLUCZNIK (radośnie). To nasz król!
  SKARBNIK (smutnie). To nasz król...
  WSZYSCY.    Nasz król! Nasz król!...
  KRÓL.    Wina!
  KUCHARZ.    Wina!
  WSZYSCY.    Wina!
  KLUCZNIK.    Smok wypił!...
  KRÓL. Niechaj Podskarbi da Halabardnikowi złota, niechaj Halabardnik wraz z Hajduczkiem biegną do miasta i przytoczą beczkę wina!
  PODSKARBI.    Smok złoto skradł!
  KRÓL.    Gdzie Rycerz?   Czemu nie przepędził dotąd Smoka z zamku?
  RYCERZ.    Smok chciał mnie zjeść.
  KRÓL.    A mnie nie chciał. "Wpierw - rzekł - zjem twą wierną straż"!
  WSZYSCY.    Biada nam!
  KRÓL.    Biada wam!
  WSZYSCY.    O, biada!
  KRÓL. Jestem bardzo zmęczony, a że niema tutaj tronu, na którym mógłbym spocząć, niechaj kto z was podejdzie, abym na ramieniu jego oprzeć się mógł.
(Podsuwają królowi beczkę, na której spocząć trudno - ciągle się usuwa).
Dziękuję wam uprzejmie - to mnie ochłodzi. (Słychać grę na gitarze).
Oho! już się pazik drze!...
  HALABARDNIK.    Tak, to on.
(Wchodzi paź i wszystkim  pokolei grzecznie    się kłania).
  KRÓL. A więc zebraliśmy się tu wszyscy -że też nikogo z was Smok nie połknął!
  PAŹ (jak każdy paź: młody i smutny; śpiewa, brzdąkając na gitarze).
                                                                  Jak pąki róż, Co kwitną w wazonie
                                                                  I więdną już - Bo słońce zbyt płonie -
                                                                  Tak miłość twą, Paziku rumiany,
                                                                  Złe losy gną -n szczęścia rozwiany!...
  KRÓL.    Śpiew pogrzebowy.
  HALABARDNIK. Toć dziedziczkę jego serca Smok uwięził!
  KRÓL. Czemu, paziku rumiany, zamiast bronić Królewny kiepskie wiersze układasz?
  PAŹ. Gdy Smok na zamek napadł, jam kwiaty dla Królewny rwał; lecz teraz dajcie mi miecz sam pójdę na Smoka.
  KUCHARZ.    Służę waszmości nożem.
  KRÓL.    Mój miecz weź!
  PAŹ.    Dziękuję ci, królu!
(Bierze miecz i uderza nim w bramę, która ze zgrzytem otwiera się i nim się spostrzeżono, na scenę już wpadł Smok).
  WSZYSCY. Smok! Smok, Smok, Smok!...
(Kryją się, przewracają, mdleją; i Król  teżby rad wlazł do beczki, jeno nie może - za sztywne ma nogi; jeden paź odważnie mieczem wymachuje).
  SMOK (nadzwyczajnie brzydki).
                                                                        Tary-bary, tary-bary,
                                                              Jestem Smok-Skok bardzo stary!
                                                               Wszystko niszczę, wszystko palę,
                                                                    I do dziewcząt buty smalę!...
  PAŹ (chce uderzyć smoka mieczem).    Giń!
  SMOK. Co robisz, paziu! Jeszcze mnie skaleczysz!
  PAŹ.    Toż to królewna - Rzewna!
  KRÓL.    Co słyszę? Córka moja za Smoka przebrana?
  KRÓLEWNA. Tak jest, ojczulku, to ja! Chciałam pazika nastraszyć, żeby mnie swym śpiewem nie zanudzał, a wyście wszyscy, Bóg wie dokąd, pouciekali.
  KRÓL. O, ja nie uciekałem! To oni!... Ja im tu tylko nawymyślać przyszedłem.
                                (Pokazuje palcem na służbę, która ze zdziwienia pootwierała usta).

*          *          *

[książka w posiadaniu Joanny i Piotra Wiadernych oraz G.G. - G. G. marzec 2003 / sierpień 2017]