powrót do strona główna Ludwik Wiszniewski
opowiadanie Co Piotrek widział na wystawie rolniczej Ludwika Wiszniewskiego w tygodniku PŁOMYK NR 12 z 1933 roku, str. 268-269.
PŁOMYK TYGODNIK ILUSTROWANY DLA DZIECI I MŁODZIEŻY pod redakcją Heleny Radwanowej
I półrocze roku szk. 1933/34
NAKŁADEM ZWIĄZKU NAUCZYCIELSTWA POLSKIEGO WARSZAWA |
Warszawa, środa 22 listopada 1933 r. Płomyk nr 12 |
CO PIOTREK WIDZIAŁ NA WYSTAWIE ROLNICZEJ
W
niedzielę, zaraz po obiedzie, Piotrek zajechał wozem przed dom. Gdy
rodzice zajęli miejsca na siedzeniu, młody furman cmoknął, konie
ruszyły pędem i wóz z turkotem potoczył się po wyboistej drodze.
Jechali
do pobliskiego miasta na wystawę rolniczą.
Piotrek spodziewał się, że ujrzy na tej wystawie niejedna ciekawą
rzecz, lecz to, co zobaczył, przeszło wszelkie jego oczekiwania. To
też po powrocie do domu o niczem więcej nie rozmawiał, jak tylko o
pługach i młockarniach.
Gdziekolwiek spotkał ojca, zaraz rozpoczynał rozmowę: - A co,
tatusiu jakto byłoby dobrze, gdybyśmy tak tę naszą starą
sieczkarnię zamienić mogli na nową, o! z takiemi dużemi kołami!
Ojciec uśmiechnął się i odpowiadał: - Oczywiście, że byłoby to
bardzo dobrze...
- A
przypomina sobie tatuś te błyszczące pługi, sprężynowe brony i
owe przeróżne młynki, siewniki i młockarnie?
-
Owszem, przecie razem je oglądaliśmy.
- A
wie tatuś? Mnie najwięcej podobały się te piękne, malowane ule!
Jakby się to nasze pszczoły radowały, gdyby w takich ślicznościach
zamieszkać mogły!
- Możeby
się i radowały, kto je tam wie...
-
Lecz my, tatusiu, ani nowej sieczkarni, ani nowych uli teraz kupić
nie możemy, bo to wszystko drogo kosztuje, prawda?...Ale myślę, że
niejedno, cośmy na wystawie widzieli, moglibyśmy i u nas bez większych
wydatków zastosować.
Ojciec pytająco spojrzał na syna.
-
Pamięta tatuś te wzorowo urządzone obórki i stajnie na wystawie?
Moglibyśmy i nasze tak urządzić.
- Jak
widzę, chłopcze, w gorącej wodzie jesteś kąpany.
Mniej więcej podobne rozmowy prowadził
Piotrek ze swą matką: - Prawda, matuchno, jakie to na tej
wystawie oglądaliśmy duże pomidory, ogórki, marchew, buraki?...
Jakto byłoby pięknie, gdyby i w naszym ogródku takie okazy rosły!
-
Okazuje się, synku, że inni lepiej on nas pracować umieją. Jak urośniesz
większy, oddamy cię do szkoły rolniczej. Bo widzisz, choćbyśmy ręce
urobili, nie osiągniemy takich rezultatów, jakie osiągają ci, którzy
wiedzę rolniczą posiadają.
-
Tak jest, matusiu, do szkoły rolniczej chętnie pójdę... Ale co na
wystawie duże ogórki były, to były!...
|
[kserokopia Płomyka w posiadaniu G. G. - luty 2003]